niedziela, 26 marca 2017

Review #20:Inglot, HD Sculpting Powder 502

Witam.
Konturowanie twarzy lub też chociaż nadanie jej naturalnego koloru to podstawa. (Naturalny kolor-> Po nałożeniu samego podkładu wyglądamy jak plastikowa lala a nie człowiek.) Moim pierwszym bronzerem był produkt z W7. Jest on bardzo tani i najbardziej dostępny dla osób, które dopiero zaczynają z makijażem. Gdy go kupiłam, byłam zakochana. I niestety zakochanie to omęt, szaleństwo. Nie widziałam tego, że mam na twarzy krechę słabo rozblendowaną i w dodatku dosyć ciemną. A zrozumiałam to dopiero po zużyciu bez omal całego produktu ;) Co do moich kolejnych wtop początkującego jest np. malowanie brwi cieniami, które strasznie odbiegały od mojego koloru lub też posiadanie zbyt ciemnego marchewkowego podkładu. Heh. Każdy musi chyba przez to przejść ;) 
A dziś chciałam przedstawić wam jeden z dwóch najpopularniejszych bronzerów z Inglota. Myślę, że wielu z was kolor może pod pasować ;)


,,Kolekcja pudrów do modelowania twarzy HD INGLOT to wszystko czego potrzebujesz by nadać makijażowi idealne wykończenie, podkreślając atuty twarzy.
Zapewnia nieskazitelny wygląd skóry w każdej sytuacji. Lekka, satynowa formuła wzbogacona pyłkiem diamentowym naturalnie rozświetla twarz, maskuje drobne niedoskonałości. Delikatne kolory ożywiają i zapewniają efekt idealnie gładkiej skóry. Puder HD w prasowanej postaci zmieści się w każdej torebce i pozwoli w szybki i skuteczny sposób poprawić makijaż w ciągu dnia przywracając skórze nieskazitelny i pełen świeżości wygląd. Doskonałe podczas sesji fotograficznych i filmowych w najwyższej technologii cyfrowej. Również niezastąpiony element codziennego makijażu. Dostępne w pięciu odcieniach wkłady do palet Freedom System lub do puderniczki."

Zgodność z opinią producenta. Produkt ma satynowe wykończenie a także delikatny ale widoczny efekt. Myślę, że określenie HD jest jak najbardziej trafne. Daje polepszenie naszych rysów twarzy a nie stworzenie przerysowanego efektu. Jest więc zatem idealny do sesji zdjęciowych. 5/5

Opakowanie. I tutaj sama nie wiem czy oceniać... Bronzer nie ma opakowania. Jest on stworzony do specjalnej palety freedom z Inglota, którą trzeba dodatkowo dokupić. Sam po zakupie jest w plastikowym, jednorazowym opakowaniu. Nie da się trzymać go w takim stanie. Na pewno by ucierpiał. Paleta to wydatek +- 20 zł. Daje ona jednak wygodę oraz pewność, że produktowi nic się nie stanie. Jest twarda i ma idealny kształt. Efekt przeszklenia pomaga nam w odnalezieniu dobrej palety a magnesy na podczepienie nakrywki pod spód, a nie zabawa z zaginaniem denka palety. 2.5/5



Spełnianie głównego zastosowania. Efekt na skórze bardzo mi się podoba. Krycie powiedziałabym, że jest średnie. Za to możemy produkt stopniować. Idealny dla początkujących. Dzięki bronzerowi 502 uzyskamy efekt opalonej skóry. Nie posiada drobinek. A satynowe wykończenie pasuje do mnie idealnie. 5/5

Trwałość i zachowanie na skórze. Jego trwałość jest dobra. Myślę jednak, że można znaleźć lepsze produkty. W dodatku lekko się pyli/sypie. Ubrudzi nam toaletkę. Musimy więc z nim uważać. Za to dosyć dobrze pracuje się z nim na skórze. Kolor bardzo mi się podoba. Jest on ciepły ale nie jest to bardzo chamski odcieć. 3/5


Dostępność. Sklep internetowy Inglota lub też ich sklepy stacjonarne. 2/5

Cena i wydajność. Cena to około 35 zł + paletka. Tak więc całość to około 50 zł. Jeśli skompletujemy sobie całą paletę to myślę, że na pewno fajnie się z nią polubimy. Sam jeden w bronzer w palecie tworzy pewną niechęć. Zapewne znacie to, że łatwiej wziąć jest wam pełną paletkę gdzie przy okazji złapiecie trochę rozświetlacza niż wszystko po kolei otwierać ;) Jest bardzo wydajny. Mam go już pół roku i nie widać po nim nawet odrobiny zniszczenia. 5/5

Podliczając uzyskał on 22.5/30 punktów. Chyba cenię go trochę wyżej. Niska nota wynika z takich detali jak dostępność lub też opakowanie a właściwie jego brak. 
Ogólnie mówiąc produkt jest bardzo przyjazny. Ma ładny odcień. W miarę dobrze się na nim pracuje. Troszkę się osypuje. Jego trwałość idealnie pasuje na dzień. Tak więc wydanie tych maks 50 zł na bronzer codziennego użytku nie powinno być czymś strasznym :) Czy do niego wrócę? Chyba nie... Nie sądzę, że dojdę kiedyś do wykończenia tego opakowania ;D

A jakie jest wasze zdanie ? Piszcie. xoxo♥

15 komentarzy:

  1. Hmmm j się czaję na chłodniejsze odcienie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam go ostatnio kupić, ale jakoś zrezygnowałam w ostatniej chwili. Ja poluję na ten chłodniejszy odcień i na pewno przy kolejnych zakupach w końcu będzie mój :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Koleżanka go miała ale wolę bronzer Bahama mama ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lubię te pudry do konturowania, ale niestety wydaje mi się, że Inglot coś kombinował z odcieniami, bo moja ulubiona 505-tka różni się znacznie od oryginału.

    OdpowiedzUsuń
  5. ja teraz uzywa bahamy mamy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Faktycznie nie jest zły. Lubię Inglota. Jednak nie skuszę się, bo produktów tego typu mam naprawdę sporo. Pozdrawiam serdecznie! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. nie używam takich produktów ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam go, ale średnio jestem z niego zadowolona :/

    https://fasionsstyle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Od jakiegoś czasu myślę nad zakupem bronzera z Inglota :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam okazję macać i jest nawet okej :D

    https://roseaud.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, że bez opakowania :P.
    http://modoemi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. ja nie rozumiem idei konturowania, tzn. wiem na czym polega różnica, ale mimo wszystko... nie rozumiem XD taka ze mnie kobieta, o! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo ciekawa i wyczerpująca recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie znam więc nic nie moge powedzieć na ten temat :)

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/03/stylewepl-and-justfashionnow.html

    OdpowiedzUsuń
  15. Niestety nie przepadam za takimi odcieniami. Zdecydowanie wolę zimne bronzery. Jeśli szukasz takiego zapraszam do mojego posta z ulubieńcem lutego. Buziaki! ;)
    rosjanka-oficjalnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń