Hejka,

Hejka,
Od października znów wróciłam na redukcję. Tym razem 1600 kcal a treningi pozostały takie same tzn. 3x tygodniowo trening siłowy, 10 tyś kroków dziennie oraz cardio w miarę możliwości. Pierwsze dwa tygodnie były demotywujące. Mimo moich starań i w miarę "czystej michy" moja waga ani drgnęła. A po tych 2 tygodnia spadło mi 1/1.5 kg w dół. Następnie sytuacja się powtórzyła, znów waga stała. Magiczna liczba 59.1 kg towarzyszyła mi przez dłuższy czas. Więc na ostatnie dwa tygodnie listopada ucięłam 100 kcal. I starałam się mocniej pilnować diety ponieważ okres wszystkich świętych, potem impreza u mnie w domu, trochę uśpiła moją czujność i dieta odeszła w te dni na drugi plan. Moim motto jest aktualnie fakt, że jem aby żyć a nie odwrotnie więc takie uroczystości czy wyjścia ze znajomymi nie psują mi diety (tak było wcześniej) tylko oddala finał mojej redukcji. To podejście jest lepsze dla mojej głowy. Mniej wahań.
W grudniu zrobiłam wyjście z diety do jedzenia na oko. I oczywiście waga musiała wrócić :/ Do 60.0. Było to już przed świętami. W święta na szczęście waga nie podskoczyła.
Niestety nie zawsze dieta i waga idą tak jak byśmy tego chcieli. Do tego dochodzi życie prywatne, które często wpływa mocno na dietę i na to jak się je. Ja się nie poddaję, działam dalej ;) Też warto patrzeć na swój progres w większym zakresie czasu. Rok temu czy kilka lat temu wyglądałam i czułam się gorzej. Idę w dobrym kierunku. Od 6 stycznia zaczęłam znów dbać o dietę i pilnować makro. Celem jest nadal mała redukcja. Dążę do tego 55 kg. A dalszy update dam wam, mam nadzieję, po udanej redukcji ;)
Planujecie w tym roku robienie formy na lato?
Angelika
Hejka!
Przez wiele lat nie robiłam postanowień noworocznych. Od jakiś trzech to się zmieniło. Głównie zmieniło się moje podejście, czyli chęć podsumowania pewnego okresu i nadania nowego kierunku mojemu życiu a nie tworzenie jakiś nierealnych wymagań i postanowień... W 90% tak to właśnie wygląda i dlatego nic z tego nie wychodzi. Nowy Rok to idealny moment na rozpoczęcie czegoś nowego i wyznaczenie sobie celów na nadchodzące miesiące. Choć postanowienia noworoczne nie zawsze są łatwe do utrzymania, to właśnie początek roku daje nam wyjątkową okazję do refleksji nad tym, czego chcielibyśmy dokonać. To czas, w którym stawiamy na samorozwój, lepsze nawyki i poprawę jakości życia.
Wierzę, że każdy ma szansę na to, by stać się lepszą wersją siebie – nawet jeśli wprowadzenie zmian wymaga czasu. Oto moje noworoczne postanowienia na 2025 rok:
-Zaoszczędzić okrągłą sumę pieniędzy. Jaką? To już pozostawię dla siebie. Zrobiliśmy sobie z Karolem zarys wydatków i zarobków na ten rok i ustaliliśmy, ile chcielibyśmy odłożyć. Do tej pory odłożenie jakiejś kwoty było dla mnie ciężkie, ponieważ nie miałam stałej pracy. Gdy przez kilka miesięcy coś odłożyłam, to za kilka byłam zmuszona to wydać. A przy nie systematycznych wpływach, dodatkowo ciężko jest to zrobić.
-Panieński x2. W tym punkcie zawieram mój panieński, który może uda się zorganizować jako jakiś wyjazd... Ale chcę delikatnie w tym pomóc, aby sprawdzić, czy każdy jest ok z danym pomysłem. Bardzo nie podobają mi się te marudzenia na panieńskie..., więc chcę, aby każdy był w miarę zadowolony i nie czuł się do czegoś zmuszony. Drugi, ale chronologicznie będzie pierwszy, o będzie panieński mojej przyjaciółki, który ja będę organizować 😉 Musiał się tutaj również pojawić. Za cel mam głównie dobrą zabawę.
-Cel wagowy 55 kg. Oj ile już lat ten cel mnie prześladuje... Hehe 😉 W tym roku się uda! Jestem już w połowie drogi do tego. Aktualnie czuję się okey ale chciałabym jeszcze trochę fałdek z żeber zrzucić. Zwłaszcza na lato. Mamy kilka imprez + nasze wesele, może będę mieć sukienkę z gołymi plecami. Chcę, aby nic się nie wylewało.
-Wesele. Nasze niezapomniane wesele. W tym zawiera się wiele mniejszych celów, zaproszenia, winietki, dekoracje, proszenie gości, świetna impreza... Trzymajcie kciuki ♥ A i jeszcze musimy obmyśleć pierwszy taniec 😉 Zwłaszcza, że jeszcze sami nie wiemy czego chcemy.
-Dom/mieszkanie. Jako niedługo młode małżeństwo, chcemy poczynić kroki w tym kierunku. Nie będę zdradzać za wiele. Gdy coś będzie już oficjalnie wiadomo, pochwalę się.
-Drobne wyjazdy. Chcę po prostu cieszyć się z życia i łapać każdą okazję na fajny wypad np. nad morze czy na kajaki.
-Spotkania ze znajomymi. Kilka znajomych planuje przeprowadzkę. Chcę, aby mimo dzielących nas km, wciąż znajdywało się czas na wspólne spotkania.
-Zaplanować naszą podróż poślubną. Myślę, że sam wyjazd będzie w okresie grudzień-luty, ale bilety, hotele czy może zakup all inclusive trzeba zaplanować dużo wcześniej. Musimy również zrobić analizę, gdzie chcemy jechać. Aktualnie naszym top miejscem jest Tajlandia.
A teraz podsumujmy sobie zeszłoroczne postanowienia. Co udało mi się wykonać?
-Obronić MGR.
-Znaleźć pracę w zawodzie.
-Wykonać sesję narzeczeńską.
-Wakacje all inclusive.
Brawo dla mnie!
Trochę gorzej poszło mi z:
-Schudnąć do 55 kg. - Cel wykonany połowicznie.
-Zamówić zaproszenia ślubne. - Nie zamówiłam. Zdecydowałam się wykonać je sama. Mam projekt. Dopinamy listę gości i będę je drukować.
Totalną klapą okazał się plan:
-Odwiedzić Paryż na moje 25 urodziny. - Brak czasu, funduszy i zdrowia w tamtym momencie. Akurat na swoje urodziny miałam niedawno królujący jeszcze wirus... Paryż nadal jest w moim sercu i na mojej liście. Ale w najbliższym czasie nie planuję tego spełniać. Mam inne wyjazdy na oku.
W tym roku postanowiłam podejść do tematu postanowień w sposób bardziej świadomy i realistyczny. To znaczy prócz dużych osiągnięć uznałam, że wpiszę również te drobniejsze cele jak np. wypad na kajaki. Tak aby na koniec roku doceniać nie tylko te największe cele lub też dramatyzować, bo nic nie osiągnęłam. Dzieje się na prawdę dużo, tylko często zapominamy o swoich dokonaniach a warto doceniać zarówno te małe jak i duże.
A Wy? Jakie macie postanowienia na Nowy Rok? Czym chcielibyście się zająć w 2025 roku? Czekam na Wasze komentarze i inspiracje!
Cześć!
Rok minął tak szybko, jakbyśmy ledwie mrugnęli okiem. Zanim zanurzymy się głęboko w nowy rok, warto zatrzymać się na chwilę, by spojrzeć wstecz i przypomnieć sobie wszystkie doświadczenia, emocje oraz wyzwania, jakie przyniósł ze sobą miniony rok.
Pierwsze co przychodzi mi do głowy, to chwile radości, które świętowaliśmy razem z najbliższymi. To były te drobne momenty, które sprawiły, że życie nabierało kolorów i stawało się pełne sensu. Od uroczystości rodzinnych po spontaniczne spotkania z przyjaciółmi – to właśnie te chwile składają się na nasze szczęście.
Wspomnienia z zeszłego roku to również podróże – te rzeczywiste i te wirtualne. Odkrywanie nowych miejsc, kultur i smaków jest jak paliwo dla duszy. Nawet jeśli podróże były ograniczone, to Internet pozwolił nam przenieść się w różne zakątki świata, dzięki czemu mogliśmy doświadczyć czegoś nowego bez wychodzenia z domu.
Styczeń
Początek roku był dla mnie trudny. Zaczęło się od odmowy kamerzysty weselnego, na którym mi na prawdę zależało. Musiałam szukać nowego... Kolejny chciał mnie oszukać... Potem zaczął się koniec semestru, sesja, pisanie pracy magisterskiej. Świętowaliśmy także urodziny Pawła. Byłam również na nartach! Niby drugi raz w życiu ale liczę jak pierwszy bo nic nie pamiętałam... Cały miesiąc upłynął pod hasłem stres i dużo pracy.
Luty
Luty minął pod hasłem sesja, czyli nic przyjemnego. Jest to w dodatku mój najmniej ulubiony miesiąc w roku. Nawet moja galeria w telefonie ma z tego okresu zaledwie kilka zdjęć... Piekłam pączki z mamą. A w walentynki byliśmy z Karolem w parku wodnym Suntago. Pod koniec miesiąca świętowaliśmy 25 urodziny Agi!
Marzec
Marzec zaczął się od 7 urodzin mojego chrześniaka Natanka oraz jego brata Nikosia. Wybraliśmy z Karolem dla niego świetną betoniarkę do złożenia ;)
Zabrałam się ze zdwojoną siłą do pisania magisterki. Powstały również media dla mojej twórczości włóczkarskiej - WOOLKI.
Kwiecień
Och cóż to był za miesiąc ;) Na początku miesiąca były Święta Wielkanocne, które był połączone z urodzinami Karola i mojej mamy. W same święta udało nam się nawet trochę odpocząć i naładować baterie. I bardzo się to przydało ponieważ było to dla nas ciężki miesiąc pod względem pracy. W połowie miesiąca świętowaliśmy 60 urodziny mojego wuja Krzysztofa. A w kolejny weekend byliśmy na gonitwach na Służewcu. Ominęliśmy otwarcie sezonu przez pogodę i to był strzał w 10! Tydzień później pogoda trafiła nam się cudowna. W ten sam weekend odwiedziliśmy również znajomych na ich nowym ogródku działkowym. Udało mi się w tym miesiącu spotkać również z Leną oraz Dominiką. A z Justyną starałyśmy się skupić na pracy nad pracą magisterską.
Maj
I nadszedł ten piękny miesiąc :)! Pogoda nas cudownie rozpieszczała, bez omal jak w lipcu czy sierpniu! Ja natomiast po dietetycznych turbulencjach w kwietniu zmotywowałam się do kolejnego podejścia. Zmieniłam lekko plan. Dodałam biegania i dodałam też trochę kalorii. A do tego całymi dniami siedziałam przy mojej pracy magisterskiej. Chciałam ją skończyć w maju, ewentualnie początkiem czerwca tak więc miałam motywację do pracy. W maju udało mi się w końcu wybrać na Juwenalia Politechniki! To mój 6 rok a ja nie byłam wcześniej ani razu... Pierwszego roku miałam imprezę rodzinną, potem covid, potem po covidzie nie było, następnie ja byłam za granicą. Ale udało się! Jestem spełnioną studentką :D Hahah. Koncerty były świetne, Young Igi i Poparzeni Kawą Trzy. Polecam. Wejście jest dla każdego, nie tylko dla studentów ;) Na Juwenalia odwiedziła mnie moja siostra Martyna!
Czerwiec
Na koniec maja planowałam oddać pracę mgr, niestety wszystkie ostatnie niby małe poprawki, zajęły dużo więcej czasu. I tak w połowie miesiąca udało mi się przejść anty plagiat, dopełnić formalności i czekać na wyznaczenie terminu obrony pracy magisterskiej. Obroniłam stopień magisterski czerwca 2024 roku! Co więcej się działo? Walczyłam z niespadającą wagą, przeszłam na 1.5 tyś kcal, dostałam na prawdę okropnego uczulenia na siłowni... Z nieznanych powodów. Podjęłam decyzję o odczulaniu na roztocza. Byliśmy na zakupach przed wakacjami oraz na gonitwach na Służewcu, które zostały odwołane przez zły stan nawierzchni... a bardziej bunt właścicieli, którzy zaczęli wycofywać konie z uwagi na strach przed kontuzjami. Służewiec się nie popisał. Dodatkowo brak jakichkolwiek informacji... Były również 25 urodziny Justyny w stylu PRL ♥ A prawie ostatniego dnia miesiąca, byliśmy na kajakach z Martyną, Agą i Łukaszem. Było super. Odkryłam mój nowy ulubiony sport!
Lipiec
1 lipca wylecieliśmy do Tunezji na wakacje! Było super. Więcej możecie zobaczyć i poczytać w tych postach: TUNEZJA 1, TUNEZJA 2. W skrócie zwiedziliśmy: Souse, El Jem, Monastir, Kairouan oraz Saharę! Fajnie się opaliliśmy, odpoczęliśmy i po tygodniu wracaliśmy do Polski. Kolejny tydzień Karol miał wolny, tak więc pierwszą część spędziliśmy u niego a w domu rodzinnym, a drugą u mnie. Byliśmy również na naszych drugich jazdach konnych i próbowaliśmy kusować! Nie jest to wcale takie łatwe jak się wydaje. Następnie skupiłam się na stworzeniu mojego portfolio i rozsyłaniu CV. Niestety w międzyczasie się przeziębiłam... Chorowanie przy 30 stopniach za oknem jest na prawdę ciężkie :/ Dbajcie o swoje zdrowie w tym okresie. Na koniec miesiąca chodziłam na rozmowy rekrutacyjne.
Sierpień
A od prawie początku sierpnia zaczęłam swoją pierwszą pracę. Tak więc sierpień był pod hasłem "praca". Udało nam się również zrobić naszą sesję narzeczeńską. Wyszło dużo fajniej niż bym się spodziewała ♥ Bardzo się cieszę, że się na nią zdecydowaliśmy. Skupiłam się również na mojej redukcji i ćwiczeniach. A na koniec miesiąca ponownie się pochorowaliśmy... Brak mi na to słów.
Wrzesień
Wrzesień rozpoczął się od moich urodziny. Plany były świetne! Ale realizacja niestety nie wypaliła. A na koniec sama nie wiedziałam co mogę w ostatniej chwili zorganizować ;) Tak więc stanęło na grillu z rodzinką. Potem moja mama i siostra pojechały na winobranie więc ja sprzedawałam na ryneczku z warzywami. Udało mi się również spotkać z Leną na sushi. Zastępowałam również mamę przez jeden weekend na rynku warzywnym. Reszta miesiąca minęła pod hasłem praca. Na sam koniec, dzień chłopaka świętowaliśmy na paintballu! Kuzynka zorganizowała z mężem świetną grupę i gra była na prawdę udana. Nie obyło się oczywiście bez wielu siniaków! A i byliśmy ze znajomymi na Light Move Festival w Łodzi. Świetne wydarzenie. Polecam wybrać się chociaż raz. A pogoda podpasowała nam 10/10.
Październik
Pierwszy weekend października to oczywiście Wielka Warszawska na Służewcu. Moje typy niestety nie wygrały ;) Ale w głównej gonitwie mój typ był 2. Całkiem dobrze. Udało mi się również odświeżyć moją szafę na jesień, nowa czapka i szal, jeansy oraz świetnie 2 spódniczki! Jestem w raju, że kolorami tej jesieni jest burgund i czekolady brąz. Oba kolory bardzo mi się podobają! Dopadły mnie również różne problemy zdrowotne, dlatego też dobre dwa tygodnie miałam bardzo ciężkie i byłam bardzo często zestresowana.
Listopad
Listopad to miesiąc, który dość szybko mi minął. I dobrze bo jest to jeden z dwóch miesięcy, które nienawidzę w całym roku... Jakaś impreza rodzinna w domu, odwiedzanie grobów, zakupy, Służewiec. Starałam się ostatnie chwile redukcji wycisnąć jak cytrynę. Jednak finalnie nie były to najlepsze dwa miesiące redukcji. Dużo w tym okresie planowałam blogmasu, vlogmasu i ogółem całego grudnia.
Jednak głównym elementem, który będę wyjątkowo wspominać to wybieranie sukni ślubnej ♥ Więcej opowiem wam o tym już po ślubie, ponieważ chcę dodać również zdjęcia. Na koniec miesiąca pomagałam w wyborze sukni ślubnej również mojej przyjaciółce Lenie ♥ Obie kreacje są na prawdę cudowne, totalnie inne ale przede wszystkim oddają nas!
Grudzień
Ach grudzień! :) Piękny miesiąc. Mimo wszystko wspominam te święta dość zabiegane. Mało czułam ten klimat. Domyślam się czym to było spowodowane - pracą. Niestety zabiera ona sporo czasu. A fakt, że wracałam po siłowni, było już ciemno i strasznie późno nie pomagał. Mimo to mam dużo fajnych wspomnień. Zaplanowałam wiele fajnych sytuacji za co jestem sobie wdzięczna. Na mikołajki odwiedziłam siostrę w Poznaniu. Udało nam się być na 2 jarmarkach, zrobić duże zakupy świąteczne a także oglądać zawody w rzeźbie w lodzie. Kolejny weekend to wigilia firmowa i ponowne zakupy.
Ostatni weekend przed świętami to wspomnienia z wigilii ze znajomymi. Super się udała. Jestem bardzo zadowolona, że udało nam się to zorganizować, każdy przygotował świetne świąteczne danie a prezenty dla każdego były wybitnie trafione! Oczywiście after na drugi dzień również będę wspominać. Wspólne jedzenie czerwonego barszczu z krokietami i obgadywanie wszelkich tematów. Cudownie ♥
Niestety po weekendzie się rozchorowałam a już we wtorek była wigilia. Ja w ten dzień byłam jeszcze w pracy... Wigilię spędziliśmy w tym roku u mnie w domu. Ja nie byłam na pasterce przez przeziębienie. (na zdjęciu wyżej starałam się jak mogłam aby ukryć jak bardzo źle się czułam...) Czułam się na prawdę słabo. Na szczęście duża ilość snu i ratowanie się gripexem pomogło. Pierwszy dzień spędziliśmy z moją ciocią a drugi dzień świąt u Karola z rodziną. Nawet w lekko powiększonym składzie ;) Święta w tym samym składzie cieszą a gdy powoli rodzina się rozrasta, tym bardziej serce się raduje ♥
Po świętach byliśmy jeszcze odwiedzić chrześniaczkę mojej siostry. Kupiliśmy im jakieś drobne zabawki. Powiem wam, że taką właśnie radość oczekuję jak pakuję prezenty :D Dzieci są cudowne. Czasem trochę łobuzują ale to tam pikuś ;)
A sylwester 2024 spędziliśmy w tym roku dość 'grzecznie'. Po tylu atrakcjach uznaliśmy, że nie mamy ochoty na żadną imprezę. Wybraliśmy się więc do restauracji (Siekany Mieszkany / Ramki w Łodzi) na tatara i drinka. A o północy podziwialiśmy fajerwerki.
Patrząc w przeszłość, warto również spojrzeć w przyszłość z optymizmem. Nowy rok to nowe możliwości do nauki, wzrostu osobistego i tworzenia pięknych wspomnień. Niech zeszłe doświadczenia staną się fundamentem dla lepszego jutra, a wszystkie trudności przekształcą się w budujące historie do opowiedzenia.
Niech to będzie rok, w którym cele stają się osiągalne, marzenia stają się rzeczywistością, a wspomnienia są pełne uśmiechów i sukcesów. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego w nowym roku!
Angelika
Nowy Rok to czas, kiedy każdy z nas na chwilę zatrzymuje się, by spojrzeć wstecz na miniony czas i z nadzieją spojrzeć w przyszłość. To moment pełen obietnic, planów i nowych początków.
Z tej okazji chcę Wam życzyć, aby ten nadchodzący rok był dla Was czasem spełnienia marzeń, dużych i małych sukcesów oraz niekończącej się inspiracji. Niech każdy dzień przynosi nowe możliwości, które dodadzą Wam skrzydeł, a wszystkie wyzwania, które staną na Waszej drodze, będą okazją do wzrostu i samorealizacji.
Życzę Wam zdrowia – bo to fundament szczęścia, miłości – bo to ona daje siłę, oraz odwagi – by sięgać po to, co wydaje się nieosiągalne. Niech Wasz świat wypełni się uśmiechem, harmonią i chwilami, które na długo pozostaną w pamięci.
Pamiętajcie, że każdy dzień to nowa szansa na coś pięknego. Niech rok 2025 będzie dla Was pełen ciepła, radości i chwil, które przypominają, jak piękne może być życie.
Do siego roku!
Angelika