Nigdy, ale to nigdy nie płakałam na filmie. Tytanik, gwiazd naszych wina, trzy metry nad niebem... Ani razu nie uroniłam łezki. Taki ze mnie twardziel xD Hehe. Fabuła niby zawsze mnie dotykała, ale umiałam zawsze wyjść z tego z ,,twarzą''.
Wszystko zmieniło się wczoraj. Szukałam fajnego dramatu. Znalazłam ,,pamiętnik". Nie czytając szczególnie opinii czy też nie oglądając zwiastuna, włączyłam sobie film. Początek był bardzo romantyczny młoda para z rożnych sfer zakuje się w sobie. Nawet pomyślałam, że pomyliłam film, bo miał to być melodramat... Jednakże już po paru minutach całość się diametralnie zmieniła.
Nie będę tutaj wam robić streszczenia, ale muszę to powiedzieć... Film jest cudowny. Opowiada o tak pięknie idealnej i bezgranicznie długiej miłości, że aż chce się w kółko na to patrzeć. Zakończenie na swój sposób mnie zaskoczyło. Niby na pozytywnie, lecz gdy uświadamiałam sobie na przemian tą historię i mało rzeczywistą jego realność... Zanosiłam się od płaczu dobre pół godziny. Bardzo długo nie zapomnę o nim.
Chyba znalazłam swój wzór miłości.
Jeśli mam ocenić zdolności aktorskie Rachel i Ryana, jest pod wielkim wrażeniem. Trzeba mieć prawdziwy talent, aby tak zagrać. Również do samego scenariusza czy też innych drobiazgów ze strony produkcyjnej nie mogę się do niczego do czepić. Wszystko dopięte na ostatni guzik.
Poprzeczka jest wysoko zawieszona. I sama nie wiem, czy znajdzie się jakiś film, który przebije Pamiętnik. Oczywiście polecam wam go obejrzeć. Bo jak wspominałam, uważam, że jest lepszy niż Gwiazd naszych wina czy Tytanik. Możliwe, że po prostu bardziej się z nimi utożsamiam, ale tak czy inaczej film jest dobry.
xoxo♥