Cześć!
Temat pielęgnacji jest chyba aktualnie mocno na topie w porównaniu strefy beuaty. Nie, nie zmieniam swojego zainteresowania ale faktycznie skupiam się ostatnio trochę bardziej na tej sferze dbania o cerę. Generalnie zaczęło się to już ponad rok temu gdy zakupiłam peeling z The Ordinary AHA + BHA. Wspomnę też, że jestem też po leczeniu dermatologicznym.
"Witamina C uznawana jest za witaminę młodości. Nic dziwnego, jest to jeden z najbardziej pożądanych i najskuteczniejszych składników, jakie możemy odnaleźć w kosmetykach. Jej obecność w codziennej pielęgnacji sprawia, że skóra odzyskuje jednolity koloryt i promienny blask."
Warto też wspomnieć, że Witaminę C zaleca się każdej cerze w każdym wieku ale dopiero po 25 roku życia. Ja nie mam jeszcze 25 ale moim zdaniem moja cera wygląda na starszą. Głównie przez to, że jako nastolatka pomagałam latem w gospodarstwie oczywiście bez filtra SPF, który jak wiadomo jest jednym z najlepszych produktów przeciwstarzeniowych.
Ja zdecydowałam się na energetyzująco-nawilżający krem z Witaminą C z Bielendy a także na serum z tej samej serii to znaczy energy boost rozjaśniające serum z ultrastabilną Witaminą C. Według producenta produkty mają rozjaśniać skórę, chronić przed fotostarzeniem, nawilżać oraz odświeżać. Dedykowane cerze z przebarwieniami, z nierównym kolorytem i zmianami pigmentacyjnymi, cerze zmęczonej i ziemistej.
Przejdźmy więc do mojej opinii.
Do zobaczenia!