Ateny cz. 2

Cześć kochani!
Zapraszam Was dzisiaj serdecznie na drugą część wspomnień z Aten. Dzisiaj opowiem Wam trochę co zwiedziliśmy oprócz Akropolu. Jest to o tyle ciekawe, że pokazujemy tu więcej prawdziwych Aten! A to jak wiadomo nie tylko piękne restauracje, ładne widoki i zadbane otoczenia.

Wybraliśmy się do Pireusu czyli części portowej Aten. Przejechaliśmy jeden przystanek za daleko i wylądowaliśmy z drugiej strony Pireusu i musieliśmy się przejść do naszej plaży. Udało nam się zwiedzić wiele ciekawych uliczek. Zobaczyć również port z dostawami kontenerowców. Wypiliśmy również słynną grecką mrożoną kawę - Frappe, w jednej z kawiarni. Byliśmy jedynymi turystami tam. 

Dalej kierowaliśmy się na zatokę Pasalimani. Widoki są tam obłędne! Możecie zobaczyć poniżej. Znajduje się tam bardzo dużo mniejszych i większych jachtów. Dookoła są restauracje gdzie można posmakować owoców morza. Miejsce to równie pięknie wygląda nocą! Znajduje się tam również od wewnętrznej strony deptak dla pieszych turystów.

To piękne miejsce z Bugenwille to miejsce przy przystanku Santaroza 400407. Aby tam dotrzeć trzeba zejść schodami do wody. Jest tam mały deptak i taki oto widok.

Punktem docelowym była oczywiście plaża Votsalakia. Piękna woda i widoki! Niestety plaża jest kamienista. Momentami falą są dość spore a nawet groźne! Dlatego też nie było tam zbyt wiele dzieci. Poniższe widoki na panoramę morza są wykonane w miejscu Επιγραφή PIRAEUS. Serdecznie polecam! 

Leżaki na plaży był wypożyczane w barze tuż obok. 10 euro za osobę. W cenie jest również wybrany drink/napój z baru. Bardzo fajna opcja. Spędziliśmy tam cały dzień i 10 euro na cały dzień to na prawdę niewiele a jest o wiele wygodniej. Dodatkowe sąsiedztwo baru dawało możliwość zjedzenia czegoś bez opuszczania miejsca na leżakach. 

W otoczeniu znajduje się również wiele ruin. Widać, że to miejsce jest rzadko odwiedzane przez turystów a bardzo szkoda! Mniej ludzi niż nad polskim morzem.

Wieczorem ponownie byliśmy nad zatoką. Tym razem wybraliśmy się na kolację. Jak widać sceneria była bardzo urokliwa. A poniżej widok nocą.

Duże miasta to również większe problemy. Jednym z nich są oczywiście bezdomni oraz osoby żebrzące. Idąc na plaże spotkaliśmy wiele takich 'siedlisk'. Jadąc metrem wiele osób zaczepia o pieniądze. Często są do tego zmuszane czy też nauczone również dzieci. Oprócz ludzi, bardzo dużo jest też bezdomnych kotów, które oczywiście łaszą się do osób jedzących na 'ogródkach'. W centrum absolutnie nie jest to widoczne. Dodatkowy fakt odróżniający Pireus od centrum Aten to jego mieszkańcy. Pireus zamieszkują rodowici Grecy. W centrum jest bardzo dużo turystów a także uchodźców. My mieszaliśmy w centralnej dzielnicy Aten, wszędzie blisko. Jednak mieszkańcy tego terenu wzbudzali we mnie niepokój. Wszędzie pełno mężczyzn, którzy oglądali się za blondynką. Miałam tam mieszkać na Erasmusie i może lepiej, że do tego nie doszło...

Mam jeszcze jeden post z tej serii. Zdradzę wam, że jest to jedno z najbardziej malowniczych miejsc jakie widziałam!

Jak podała wam się fotorelacja? Byliście kiedyś w Pireusie!
Angelika