niedziela, 9 listopada 2025

Czego nie było na naszym weselu!?

 

Cześć!

Z czego zrezygnowaliśmy na naszym ślubie. To od razu brzmi dość kontrowersyjnie i zapewne spodziewacie się tutaj haseł typu „pierwszy taniec” czy „dzieci”. Nic bardziej mylnego. Dzieci były bo nie wyobrażaliśmy sobie bez nich tego dnia. A pierwszy taniec to miła tradycja. To ludzie ją zbyt mocno uwznioślają i tworzą wokół tego szopkę.

Prezenciki dla gości. Jest to coś co wiedziałam od pierwszego dnia naszego narzeczeństwa, że tego nie chcę. Głupie wydawanie pieniędzy w błoto. Mało kto jest zadowolony, mało kto to zabiera, dużo kosztują, dużo czasu zabiera ich rozłożenie. A i kto chce mieć czyjąś twarz na magnesie na swojej lodówce? Nikt.

Serwowane jedzenie i tylko słodki stół. Moja rodzina lubi jeść. Nie lubię tej idei podawania talerza z konkretnym daniem. W szczególności, że nie lubię schabowego… Podoba mi się idea talerzy z mięsem, półmiska z ziemniakami i każdy bierze to na co ma ochotę i ile chce zjeść. To samo tyczyło się ciasta. Siedzi się przy stole, rozmawia i chce się mieć ciasto blisko a nie gdzieś na wygnaniu… Tak samo bardzo nie podoba mi się idea nowoczesnych, fency Instagram pustych stołów wyłącznie z kwiatami. MASAKRA. To po co już w ogóle te stoły i krzesła?

Głupie zabawy oczepinowe. Chcieliśmy oczepiny. Uważam, że po kilku h zabawy, fajnie gdy jest chwila wytchnienia od tańca i picia. Oczywiście forma oczepin nie zawsze jest elegancka. I chyba elegancka nie powinna być? Oczepiny powinny być po prostu zabawne, jakieś żarty, jakieś drobne zadania. Nic absolutnie zbereźnego i w formie chamskiego upodlenia i upicia kogoś np. wazówką wódki.

Błogosławieństwo w domu. Tutaj muszę się wytłumaczyć ponieważ błogosławieństwo mieliśmy ale wcześniej i mocno kameralnie. Nie podoba mi się fakt, że przed ślubem, gdy każdy jest w stresie przygotowań, kamera, fotograf… Nagle wpada jakaś ciotka czy wujek, z którymi kontaktu nie ma od x czasu, ale chcą zobaczyć błogosławieństwo (albo bardziej dom). Dodatkowe oczy są zbędne z tym momencie. W szczególności, że wiele potrafi to uronić łezkę.

Zakazu muzyki. Ech… Jak ja kocham te posty „nie będzie disco polo, to moje wesele, goście mają się bawić do tego co JA lubię!!!”. Jak tak będzie to pogratuluję 😉 Jak ktoś nie lubi jazzu tak jak ty disco polo to nie będzie się bawił do jazzu. To prosta logika. A skoro ktoś bierze ślub to powinien móc takie coś zrozumieć, bo chyba jest dojrzały i rozumny? Dlatego też my z zespołem byliśmy dogadani na „każdy rodzaj muzyki w zależności od tego jak będą się bawić goście”. Chcieliśmy mieć gości na parkiecie i tak też było.

A wy co byście do tej listy dodali lub absolutnie zrobili :D?
Dajcie znać.
Angelika

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz