niedziela, 27 kwietnia 2025

Od sukcesu do upadku, czyli moja historia jedzenia słodyczy w ciągu ostatnich 3 miesięcy.

Cześć,

Dzisiaj trochę z serii body update ale bez update 😉 Zapewne wspominałam w postach, że uwielbiam słodycze i często to mnie gubi. I tak jest zawsze. Powiedziałabym, że jest to wręcz uzależnienie. I ostatnio było to samo… Trzymałam dietę ale efektów brak. Zrobiłam sobie rachunek sumienia i uznałam, że nie może mi wpadać czasem jakieś ciasteczko w pracy czy tofelek czekolady w domu. Tofelek do tofelka i wyjdzie cała czekolada. I nagle z deficytu robi się zero kaloryczne i efektów brak.

Aby jakoś z tym zawalczyć zrobiłam sobie wyzwanie. Bardzo spontanicznie to zrobiłam. Rok temu udało mi się w poście bez słodyczy więc teraz zrobiłam kolejne wyzwanie. I tak 11 lutego podjęłam się nie jedzenia słodyczy aż do tłustego czwartku. A w tłusty czwartek pozwoliłam sobie na smacznego pączka, którego nie wliczyłam w kalorie. Była to taka nagroda za ponad dwa tygodnie skrupulatnego wyrzeczenia.

To było pierwsze mniejsze wyzwanie. Drugie zaczęłam od środy popielcowej aż do końca postu. Co ciekawe post ma 40 dni ale bez niedziel! I nie kończy się na Wielkanocy a na Wielkim Czwartku. Czyli mój post od słodyczy powinien trwać ponad 40 dni, od 5 marca do 19 kwietnia czyli 44 dni. 

Moje założenia: 

-0 ciastek/ciast/czekolady/pralinek itp. 

-mogę jeść fit wersje wykonane samemu 

-fit przepisy nie mogą zawierać cukru (chyba, że przepis tego wymaga ale w bardzo małej ilości) 

-zamiennie mogę stosować erytrytol 

-nie słodziłam i nadal nie dosładzam napoi (kawy i herbaty) 

Nie ukrywam było ciężko. Pierwsze dni są szczególnie ciężkie gdy czuje się, że czegoś brakuje, chciałoby się zjeść coś słodkiego do kawy. Przecież to tylko jedno ciasteczko… Po paru dniach było łatwiej. I tak moje pierwsze spontaniczne wyzwanie było efektywne, ale drugie… o tym za moment. Marzec okazał się dla mnie bardzo ciężki pod względem diety. Po tłustym czwartku nie mogłam wrócić do zdrowego odżywiania. Non stop pojawiały się też jakieś pokusy. Oczywiście łapałam się na nie bo moja silna wola upadła i praktycznie nie istniała. I tak próbowałam i próbowałam aż do wyjazdu na koniec marca do Londynu. Myślałam, że zjem tam super posiłki czy to w Chinatown, czy w kawiarni Cedrica Groleta, czy gdzieś na mieście… Wszędzie było rozczarowująco średnio smacznie i okropnie drogo. Pod względem posiłków to był bardzo rozczarowujący wyjazd.

Dopiero od kwietnia jako tako wróciłam na dobre tory. Jednak tym razem nie ograniczałam sobie słodyczy. Co zmieści się w kalorie to jest dozwolone. I takie podejście u mnie się sprawdza. Niestety ograniczenie słodyczy do zera, absolutnie mi nie odpowiada i moja głowa zbyt mocno się wtedy na tym fiksuje. Muszę szukać lepszych możliwości jak np. zamiana cukierka na tofelka czekolady z wysoką zawartością kakao. Niestety to pierwsze wyzwanie mnie zaślepiło… Zdrowy balans jest najważniejszy. Oczywiście widać to od razu w efektach diety, ale o tym opowiem w kolejnym poście.

A wy spożywacie cukier i różne słodkości? Wiem, że to dość gorący temat. Ja staram się jeść z głową ale mam „ciągoty” do słodkości. Do zobaczenia!

Angelika

48 komentarzy:

  1. Ja nie słodzę kawy ani herbaty, ale słodycze uwielbiam. Staram się jednak je jeść do godziny 17.00, a potem już nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uda ci się tego trzymać ;)? Ja wieczorami mam szczególną ochotę na słodycze...

      Usuń
  2. Dobrze, że nie ograniczasz sobie słodyczy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No różnie to bywa :D Ale wiem że ograniczanie wgl na mnie nie działa...

      Usuń
  3. Ja musiałam przerwać dietę, bo miałam już powyżej uszu tych ich koktajli, chciałam coś wreszcie POGRYŹĆ. Teraz staram sie po prostu jesć mniej, ale też dopasowuje sie troche do siebie. Bo co z tego, że postanowię nie jeść kolacji, jak to mój ulubiony posiłek i po dwóch dniach wszystko bierze w łeb. Ale powolutku dekagramy spadają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Boże jak mi brakowało gryzienia :D To jest wręcz abstrakcyjne, że można za czymś takim tęsknić.

      Usuń
  4. Angeliko, ja bym bez słodyczy nie wytrzymała i za chwilę właśnie zjem placek z malinami. Mój rekord bez słodyczy to trochę lat temu i pół roku, ale pomogła choroba... Dokładnie 1 maja 2004 dostałam świnkę, po 2 dniach opuchlina twarzy zeszła i była radość, że to od zęba, nie świnka. Niestety, wszystko powróciło po kilku dniach i była to świnka. Przestałam jakoś jeść słodycze, bo lekarka poleciała żebym jadła tylko kwaśne landrynki i wytrzymałam do Wigilii. Od tego czasu u mnie bez słodkości to max 3 dni :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie podobnie ;) Tylko choroba mnie może odwieść od słodyczy.

      Usuń
  5. Pozwolę podzielić się moimi przemyśleniami na temat związany ze słodyczami w diecie. Otóż w diecie redukcyjnej jak najbardziej mogą pojawić się słodycze, stosując zasadę 80/20, czyli 80% energii pochodzi ze zbilansowanej, zdrowej diety, a 20% energii z przekąsek słodkich, czy słonych. Widzę, że walczysz sama ze sobą. Z góry założyłaś, że albo dieta bez cukru albo nic. To zniekształcenie poznawcze typu wszystko albo nic. Te zniekształcenie pojawia się często przy odczuwaniu negatywnych emocji. Z góry podchodzimy do skrajności, odczuwamy frustrację, gdy znów popadamy w pułapkę myślową, bo zjedliśmy coś słodkiego, choć z góry założyliśmy sobie (nierealnie), że w naszej diecie nie będzie słodyczy. Pracując na tymi pułapkami myślowymi, należy rozpoznać je i wydobyć się z nich zadając sobie pytania, jak: czy myślę skrajnościami? Czy potrafię zobaczyć na te sprawy bardziej z równoważonej perspektywy? Co może wyniknąć dobrego z sytuacji, którą nazywam katastrofą? Czy istnieje bardziej zróżnicowany sposób postrzegania tej sytuacji?
    Często taki sposób myślenia w sposób irracjonalny, czyli zniekształcenia poznawcze w ujęciu psychologicznym powoduje często, że nasze efekty w osiągnięciu jakiś celów są nikłe, gdy popadamy w takie pułapki myślenia i wierzymy w taki sposób myślenia. Im bardziej sobie jakieś restrykcje robimy, tym bardziej są małe szanse na efekty w odchudzaniu. Mamy nierealistyczne oczekiwania wobec siebie. Jedzenie powinno być przyjemnością, a nie przymusem, zakazami i nakazami, chyba, że musimy coś zrezygnować z jakiegoś produktu z przyczyn zdrowotnych. Często nie chcemy rezygnować z czegoś, co lubimy. I to nie jest uzależnieniem! To etykieta, którą sobie nakładamy i kolejna diagnoza, jaką sobie nakładamy. Etykietowanie to też zniekształcenie poznawcze! Po prostu rezygnujesz z jedzenia słodyczy, a masz chęci, racjonalizujesz to poprzez nadaniu etykiecie "uzależnienie". Po prostu trzeba zmienić sposób postrzegania diety. I nie chodzi o to, by jeść słodycze w niewiadomo jakich wielkich ilościach, ale dopuszczenie do swojej diety niewielką ilość słodyczy. To też jest okej i także możemy schudnąć. Bo dieta nie polega na rezygnowaniu z tego, co lubimy. To tak, jakbyśmy sobie zrobili listę rzeczy, którą chcemy wyeliminować i nagle pozostaje nam na liście garstka produktów, jaką możemy dopuścić do diety. To tak, jak z dietami 500 - 1000 kcal. Im bardziej popadamy w skrajności, tym bardziej tkwimy w życiu jak w zamkniętej klatce. Bo myślimy w skrajnościach. Z góry zakładamy coś, co jest nie realne lub perfekcyjne. Bo z góry zakładamy wyobrażenia typu "zero tego i tamtego". Bo tak widzimy dietę. Ale czy to już dieta, czy biczowanie siebie samemu? Psychologia w dietetyce (psychodietetyka) jest bardzo ważna, bo od naszych myśli, emocji, naszego umysłu, szerokich aspektów psychologicznych zaczyna się żywienie człowieka w podejściu holistycznym. Aby efekty diety były okej, musimy ustalić realistyczny plan diety i ją zbilansować, uwzględniając równowagę energetyczną i ruch. Ale przede wszystkim bardzo ważna jest zdrowa relacja z jedzeniem. Jednak warto przedefiniować naszą dietę, zrobić wgląd w siebie. Inaczej będzie to walka z wiatrakami, a efekty będą niskie lub 0. Szybko rezygnujemy z różnych celów, czy to w diecie, czy w nauce języków obcych itp. bo mamy nierealistyczne oczekiwania, popadając w pułapki myślowe, czyli zniekształenia poznawcze. Muszę napisać na ten temat wpis do bloga z dziedziny psychologii żywienia, bo widzę ten sam problem u wielu osób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiadam na oba komentarze.
      "Z góry założyłaś, że albo dieta bez cukru albo nic."- wiem i to był właśnie błąd ;) Ale niestety jestem osobą, która musi popełniać błędy żeby się czegoś nauczyć. Dziękuję za te pytania, zapisałam sobie i będę je sobie zadawać w gorszych momentach ♥
      Czy jedzenie powinno być przyjemnością? Nie wiem. Moja głowa jest już tak zniszczona pod tym względem, że myślę, że jedzenie powinno być dla nas fizjologią a nie jakimś aspektem emocjonalnym. Przynajmniej dla mnie. O właśnie, etykietowanie. Właśnie przeczytałam post u ciebie na ten temat.
      Biczowanie siebie- tak jest. Niestety media i aktualny tryb życia napędza to abyśmy byli idealni, ćwiczyli, dbali i wyglądali jak z okładki o.o Ciężko jest się temu oprzeć.
      Dziękuję za rozbudowany komentarz sytuacji ♥

      Usuń
    2. Dziękuję Ci również za odniesienie się do moich komentarzy. O etykietowaniu jeszcze niebawem pojawi się kolejny wpis, bo mam jeszcze dużo do powiedzenia w tej materii. Szerzej zagłębimy się w zaburzenia psychiczne, które stanowią element etykietowania siebie i innych wokół. To kontynuacje tego wpisu nt. etykietowania, ale również na Twoją prośbę, gdzie w komentarzu na moim blogu wspomniałaś o nadinterpretacji toksyczności, ale ja pokusiłem się w ogóle do nadmiernego diagnozowania siebie lub innych w kontekście używania nazw zaburzeń psychicznych jako element etykietowania ludzi. One są używane jedynie w celach diagnostycznych oraz w celu stosowania różnych form pomocy w psychologii, jaki i w psychiatrii, a nie do etykietowania ludzi, bo staje się to już nagminne używanie tego, by doszukiwać na siłę zaburzeń lub u innych, a co jeszcze gorsze do etykietowania. Na człowieka trzeba patrzeć w szerszym kontekście, a nie w klasyfikacji zaburzony-niezaburzony. I to też będzie tematem następnego wpisu, który ukaże się 20 lipca :) Teraz z psychologii robi się pop-psychologię :(
      Ponownie pozdrawiam i przesyłam moc pozytywnej energii (●'◡'●) <3

      Usuń
  6. Cd. do mojego poprzedniego komentarza.
    W mojej diecie są różne produkty żywnościowe, jednak też jest miejsce na słodkości i słone przekąski, czy fast foody raz na jakiś czas. Po prostu dbam o zdrową relację z jedzeniem. Ważna jest też u mnie aktywność fizyczna. Biczowanie siebie dietami to jak samemu uderzacie się przedmiotem o ciało. Wiele osób ma z tym problem, bo na każdym kroku biczują siebie restrykcjami. Same słodycze nie są złe, ważne, aby pokrywał odpowiedni bilans energetyczny naszej diety i oczywiście sama zbilansowana dieta jest ważna, czyli zasada 80/20. Trzeba zmienić mentalne nastawienie do żywienia i nie popadać w skrajności. Są złe!
    Mam nadzieję, że w jakimś stopniu mogłem pomóc zrozumieć ten problem, o którym poruszasz w tym wpisie. To dało mi inspirację do napisania wpisu z dziedziny psychologii żywienia na temat, o którym poruszam w tym wpisie.
    Trzymam kciuki w dalszych sukcesach w osiągnięciu celu dietetycznego. Pozdrawiam cieplutko <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczerze? Bardzo dobrze zrobiłaś. Nie powinno się z dnia na dzień rezygnować z naszych uzależnień, lecz stopniowo. Tak, aby również nasza głowa na tym nie ucierpiała. Co może się równać ze złym samopoczuciem... Sama planowałam drastycznie wejść w dietę i okropnie się z tym czułam. Na szczęście mam wspaniałą psychoterapeutkę, która wyznaczyła mi zdrowy kierunek.
    Dlatego uważam, że świetnie, że wyznaczyłaś sobie złoty środek i widać efekty. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ♥
      Czy przyjmuje on online? myślę, że powinnam z kimś porozmawiać na ten temat.

      Usuń
  8. Też trudno mi zrezygnować ze słodyczy, ja staram się je zastąpić suszonymi owocami, np. daktylami i to działa :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie jest łatwo ograniczyć cukier... Ale małymi krokami i da się. Chętnie robię domowe desery. Zamiast cukru białego używam zamienników, np. syropu z agawy, syropu daktylowego, słodkich owoców (banany, daktyle), ew. miodu. Od czasu do czasu sięgam po tradycyjne słodycze, ale niezbyt często. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Warto stosować zamienniki i dostarczać pewną słodycz aby później nie mieć napadów

      Usuń
  10. Mam różne okresy-zdarzają się takie, że słodycze jem bardzo rzadko, albo takie kiedy jem je rzadko. Bywały też takie, że jadłam je tylko dwa razy w roku w święta. Obecnie w ruchu jest program "rzadko" :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo Cię podziwiam ja zawsze po miesiącu już nie mogę wytrzymać bez cukru.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jem mało cukru. Kawę i herbatę słodziłam poliolami, ale niestety wywoływały u mnie rewolucje. Teraz stosuję zamiennie słodzik z cukrem kokosowym (do kawy jest pyszny 🥰).
    Na co dzień stosuję zdrową dietę, jem regularnie i jestem aktywna fizycznie. Od czasu do czasu pozwalam sobie na kawałek ciasta lub ciasteczko. Lubię też piec, choć piekę zwykle na jakieś okazje :).
    Cukier jest obecny w mojej kuchni, ale używamy go bardzo mało. Zdrowa relacja z jedzeniem i balans to u nas podstawa.
    Serdecznie pozdrawiam 🤗🧡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czym są poliole?
      Też mało używam cukru. Mam słodzik i do wypieków jego stosuje.
      Również pozdrawiam ♥

      Usuń
    2. Witam serdecznie,
      Zauważyłem tutaj pytanie, więc ja pozwolę odpowiedzieć na Twoje pytanie.
      Poliole to nic innego, jak substancje słodzące, zamienniki cukru o niskiej kaloryczności i IG. Z chemicznego punktu widzenia, to alkohole wodorotlenkowe - one w swojej strukturze zawierają kilka, czyli więcej niż jedną grup hydroksylowych (-OH). Do takich przykładowych polioli zaliczamy m.in. ksylitol (C5H12O5), erytrytol (C4H10O4), sorbitol (C6H8(OH)6), czy też np. maltitol (C12H24O11). One także stosuje się jako dodatki do żywności jako substancje słodzące. Namiar używania substancji słodzących może powodować negatywne dolegliwości ze strony układu pokarmowego, dlatego też nie należy z nimi przesadzać. Są doskonałymi zamiennikami cukru, szczególnie dla diabetyków. Ja używam erytrytol już od dłuższego czas. Erytrytol to alifatyczny alkohol czterowodorotlenkowy z grupy cukroli (alkohol cukrowy). Naturalnie on występuje np. w wodorostach. Idealny zamiennik cukru białego, nie jest taki wyrazisty w smaku, jak np. stewia. Można nie tylko używać do słodzenia napojów, ale i do pieczenia (jest stabilnie termicznie). Polecam.
      Pozdrawiam serdecznie i od serca (●'◡'●) <3

      Usuń
  13. Bardzo Cię rozumiem, bo mnie też ciągnie do słodkiego. Mam gorsze i lepsze okresy w tym względzie.
    Czasem w ogóle nie myślę o słodkim, a czasem nie umiem sobie odmówić zaglądania do "słodkiej" szafki :)
    Kawy i herbaty nie słodzę już baaaardzo dawno i przyzwyczaiłam się do tego, ale gorzej jest z ciasteczkami, czekoladą, a lody to już kocham miłością niezmienną.
    Tak że rozumiem Twój ból... nie jest to łatwe :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak samo :/ Są lepsze i gorsze dni. Raz nie jem kilka dni a innego dnia muszę zjeść dwie czekolady i zagryźć batonem...

      Usuń
  14. It’s great that you’re figuring out what works for you instead of forcing something that doesn’t.
    I totally get those cravings, and swapping sweets for better options sounds like a smart move.
    Looking forward to seeing how this approach plays out for you!
    Keep going!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yes, exactly. We need to hear what our body talk to us ;)

      Usuń
  15. It’s great that you’re figuring out what works for you instead of forcing something that doesn’t.
    I totally get those cravings, and swapping sweets for better options sounds like a smart move.
    Looking forward to seeing how this approach plays out for you!
    Keep going!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ze słodyczami to jest tak, że bardzo trudno z nimi zerwać. Przy stosowaniu zbilansowanej diety mniej do nich ciągnie. Jednak życie nie jest bajką, a człowiek cyborgiem, więc zupełnie wyrzec się ich nie sposób- przynajmniej ja tak mam.
    Pozdrawiam serdecznie, Angelo. Miłej majówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, troszkę trzeba sobie pozwolić :) Również pozdrawiam ♥

      Usuń
  17. Niestety kocham słodkości ;< A na studiach nauczyłam się niestety jeść je wieczorami. Obecnie też raczej po prostu wliczam je w dietę, ale też jeśli chcę trzymać dyscyplinę to robię sobie mocne kakao z erytrytolem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ja też :/ Niestety cukier bardzo mocno uzależnia.

      Usuń
  18. Przyznam szczerze, że bez cukru to nie wyobrażam sobie życia 🙈
    Pozdrawiam serdecznie ❤️

    OdpowiedzUsuń
  19. super że dbasz o siebie i to z głową. Co do słodzenia jak zrobisz sobie przerwę od ten to już do tego nie wrócisz. Ja nie słodzę się 12lat. psa próbowałam wcześniej dodać komentarz ale coś mnie wyrzucało

    OdpowiedzUsuń
  20. Znam ten ból xD Sama też chciałam wyeliminować słodycze z jadłospisu ale nie końca mi się to udało ^^

    OdpowiedzUsuń
  21. Raz na jakiś czas jem słodkie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dobrze ;) To nie produkt a ilość jest zła.

      Usuń
  22. Witaj majem
    Lubię czasem zjeść coś słodkiego. A herbata musi być słodka.
    Ale staram się odstawić cukier, zdecydowanie bardziej stawiam na miód
    Dobrego dnia życzę i przesyłam słodki zapach laurowiśni

    OdpowiedzUsuń
  23. Mnie najbardziej ciągnie do słodyczy w okresie jesienno zimowym, natomiast teraz nie mam z tym problemu. Bardziej mnie ciągnie do warzyw i owoców. Najlepsze są w tym okresie smoothie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś nie lubiłam warzyw. A teraz? Warzywa wolę bardziej niż owoce :D Serio 2-3 owoce w tyg. to u mnie max a warzywa każdego dnia. Jak to smaki się potrafią zmieniać z wiekiem...

      Usuń