Cześć!
Zapraszam Was dzisiaj na drugą i przed ostatnią część wakacyjnego wyjazdu w góry. Jak wiecie drugiego dnia byłyśmy na Morskim Oku i w Dolinie Pięciu Stawów. Buty nam oczywiście przemokły i byłyśmy zmęczone. Jednak na drugi dzień uznałyśmy, że gdzieś i tak pójdziemy. Po prostu będziemy szły wolnym tempem. I padło na Kasprowy Wierch. Oczywiście przed sprawdziłyśmy tylko pobieżnie jak trudna jest trasa. Internet podpowiedział nam również z której strony wejść a z której zejść.
Trasa na początku była dość lekka. Zwykła dróżka żwirowa prowadząca w głąb lasu. Po jakiś 2 km doszliśmy do niekończącej się dróżce ala schodów z drewna. To również było męczące ponieważ oczywiście tego typu schody nie mają odpowiedniej wysokości aby dobrze się wchodziło. Na samej górze tych schodów pewien dobry turysta zagadał nas takim oto tekstem:
"Jeśli myślicie, że najgorsze za wami, to się mylicie". Nie polecam tak nikomu mówić. Momentalnie odebrało nam to siły.
Kilka mentrów dalej ścieżka zamieniła się w kamienistą, tak jak jest to widoczne na zdjęciu niżej. Oczywiście cały czas szliśmy krętymi łuczkami łudząc się, że za zakrętem jest już koniec. Po pewnym czasie widoki zaczęły się robić jeszcze bardziej spektakularne. Tak samo mój lęk wysokości. Było chyba jedno dość średnie jak dla mnie miejsce. Musiałam skupiać wzrok na stopach i ziemi.
Wchodzenie pod taki skos jest oczywiście bardzo męczące. Co chwila robi się przerwy. A już na sam koniec do góry podchodziłyśmy dosłownie 8 stopni i znów moment na złapanie oddechu. Tutaj już napotkałyśmy wprawionego człowieka w górskie wycieczki, który powiedział nam żeby iść absolutnie swoim tempem i jak potrzeba to po prostu stanąć i łapać oddech.
Na szczycie (zdjęcia poniżej) znajduje się centrum meteorologiczne a także schronisko gdzie można coś zjeść. Na Kasprowy Wierch wchodziliśmy od strony Myślenickich Turni, a schodziliśmy szlakiem przez dolinę Gąsiennicową.
Zejście poprzez dolinę Gąsiennicową było już lżejsze. Dopiero po 2/3 trasy gdy było rozwidlenie i obie trasy prowadziły do Kuźnic miałyśmy zagwozdkę, którą trasę wybrać. Wybrałyśmy tą, która na oko wydawała się łagodniejsza. Niestety tam pojawił się dość śliskie kamienie. A my w butach sportowych, nie stricte do wspinaczki, miałyśmy czasem mały poślizg. Tutaj też moje kolana miały już totalnie dość i co jakiś czas robiłam sobie przerwę ponieważ zaczynały mi się trząść nogi. Dostały one niemałego szoku ;)
Widoki był oczywiście niezapomniane! I na pewno warto tą trasę przejść pieszo. Myślę, że kolejne wejście będzie dla mnie już łatwiejsze. I na pewno inaczej zaplanujemy taki wypad. Dłuższy wyjazd i więcej odpoczynku na regenerację pomiędzy zdobywaniem szczytów ;)
W nagrodę po takim zmęczeniu wybrałyśmy się na niesamowicie pyszne pierogi do baru mlecznego! Nadal czasami sobie je wspominam. Wzięłyśmy z truskawkami, ruskie i z mięsem. Wszystkie dobre. W ten dzień miałam również włączony zegarek z treningiem i jeśli wierzyć jego obliczeniom to poprzez taki wypad spaliła 1600 kcal.
Do zobaczenia!
Angelika
Piękne widoki. I to czyste, rześkie powietrze.
OdpowiedzUsuńOj tak :D!
UsuńCudownie. Tatry sa bardzo piękne. :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam :D!
UsuńCudne widoki i super pogoda Wam się trafiła :).
OdpowiedzUsuńJa jednak wolę jak mi ktoś powie prawdę... Czy daleko jeszcze do szczytu :).
Jak wchodziliśmy na Małą Rawkę, to jedna dziewczyna powiedziała, że sporo jeszcze przed nami. Facet zaś, że już niedaleko... Byłam zawiedziona, gdy się okazało, że jeszcze było sporo trasy przed nami...
Znam tą złudną nadzieję, że za zakrętem będzie już szczyt hihi :).
Na szczęście :D heh. W Dolnie Pięciu Stawów nie miałyśmy tego szczęścia...
UsuńDokładnie. Lepiej jednak wiedzieć albo wgl wchodzić po raz kolejny ;) I wiedzieć co nas czeka.
Heheh :D Musimy się razem kiedyś wybrać w góry ;D
Widoki piękne, ale na zdjęciach. Ja tam góry unikam. ;)
OdpowiedzUsuńHeheh :D Ja kiedyś też unikałam.
UsuńCudownie ♥ Nigdy nie bylam i ubolewam nad tym. Zwiedzilam juz pare krajow i jak to mowia cudze chwalicie swego nie znacie, jednak ja wiem , ze mam jeszcze cala ojczyzne do zwiedzenia! Widoki fenomenalne, az ciarki przechodza. I ta sarenka, super! :)
OdpowiedzUsuńOuu :/ Polecam to nadrobić ;)
UsuńJa mam za cel każdego roku odwiedzić chociaż jedno miejsce w Polsce.
Witam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńCudowna relacja i fotorelacja. W Zakopanem byłam tak tylko na chwilę, przy okazji przyjazdu do Białki :) Niestety, nie miałam okazji odwiedzić gór ale koniecznie to nadrobię podczas kolejnego pobytu, bo zakochałam się w tej części Polski i chcę ją odwiedzać jak najczęściej :) Cudowne zdjęcia, mega inspirujący wpis!
Pozdrawiam cieplutko ♡
Polecam :D!
UsuńRównież pozdrawiam ♥
Love the fabulous photos! 🧡🧡🧡
OdpowiedzUsuńThe views and food look amazing!
Thanks ♥
UsuńLove the fabulous photos 🧡🧡🧡
OdpowiedzUsuńThe views and food look amazing!
♥
UsuńCudowne widoki <3 wiadomo, że dla takich warto się przemeczyć. Żałuję, że nie weszlam na Kasprowy jak bylam w Zakopanem. Niestety moi znajomi nieprzyzwyczajeni do dużej aktywności 😅
OdpowiedzUsuńHaha popieram :D Ciężko było ale widoki na długo zapadną mi w pamięci.
UsuńHalo, czy jest tu mój komentarz? Bo byłam pewna, że go pisałam!
OdpowiedzUsuńOj nie ma ;) Może w innym poście z tej serii.
UsuńJednak jest, blogger potraktował go jako spam :/
UsuńRzeczywiście niefajnie że strony tego turysty, z takim tekstem, o tym że najgorsze jeszcze przed Wami- ja mam niewyparzony język, pewnie bym mu powiedziała parę słów...
OdpowiedzUsuńAle widoki za to przepiękne 😍
Pozdrawiam
Najlepiej to chyba nic nie mówić xD bo po takim tekście to myślę, że wiele by zawróciło po prostu.
UsuńPiękne zdjęcia, piękne widoki.
OdpowiedzUsuńJa na Kasprowy wjechałam, a potem zeszłam do Zakopanego.
Dziś telefon podpowiada jaką obrać trasę. Kiedy chodziłam w Tatry nie było czegoś takiego, dziadek u którego mieszkaliśmy był emerytowanym przewodnikiem i przed każdą wyprawą zasięgaliśmy u niego rady.
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję :D
UsuńTo cudownie, że wpadliście na takiego człowieka z pasją ;) Heh tak, telefon teraz mocno pomaga ale przed. Znaleźliśmy połączenia, skąd wyjść jak potem wrócić ale na miejscu trzeba już polegać na sobie i właśnie na rozmowie z innymi.
🙂👍🚞
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa raz szłam na Kasprowy z Doliny Gąsienicowej, a drugi z Hali Kondratowej i ta droga naprawdę była sporą przeprawą. Widoki super, fajnie się szło pod górę, ale schodzenie już dużo gorsze. Mnie też kolana dają w tyłek. Do dziś tak mam, że łapie mnie paskudny ból ( nie zawsze) kiedy zejście jest bardziej wymagające i nie tylko w Tatrach, chodzę też po Beskidach. Mówią, że jak się idzie z kijkami to jest lepiej, bo wtedy mniej obciążamy kolana. Bardzo ładnie tam jest. Uwielbiam Dolinę Pięciu Stawów Polskich.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka z Krakowa
Kasinyswiat