Pierwsze wspólne Święta po ślubie. Brzmi magicznie, prawda?
A w praktyce… to trochę jak próba generalna przed filmem „Kevin sam w
kuchni” z lekkim dodatkiem „Love Actually”. 😅
Zamiast długich list prezentów – wspólne listy zakupów.
Zamiast romantycznych spacerów po jarmarku – negocjacje o to, kto sprząta po
pierogach.
Ale mimo drobnych „małżeńskich testów cierpliwości” – to właśnie w tym tkwi
cały urok!
W tym roku po raz pierwszy podpisuję kartki świąteczne jako „żona”
(ciągle to testuję, brzmi dumnie, prawda?).
Pierwszy raz będziemy dzielić opłatek nie tylko z rodziną, ale i z nowym
poczuciem, że to nasz wspólny dom, nasz stół, nasza Wigilia.
A pod choinką? Oczywiście... drobiazgi, które krzyczą „kocham cię”, ale i
trochę „pamiętaj o wyniesieniu śmieci” 😜
Moje (i nasze!) życzenia dla Was...
Życzę Wam Świąt tak ciepłych, że nawet barszcz nie
potrzebuje podgrzewania.
Niech karp nie przypali się z zazdrości o Wasze małżeńskie szczęście.
Niech pierogi lepią się same (lub chociaż mąż pomoże!).
Niech choinka nie przewróci się od ilości miłości – i lampek.
A Nowy Rok niech przyniesie więcej wspólnych chwil, mniej stresu i tylko tyle
kalorii, ile radości. 🎅❤️
Z miłością (i świątecznym zamieszaniem),
Angelika – świeżo upieczona żona wśród bombek, barszczu i błysku obrączki ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz