niedziela, 2 lutego 2020

Test tanich maseczek z supermarketów.

Dzień dobry.
Latem przechodziłam leczenie dermatologiczne trądziku. Od tego momentu zaczęłam mocniej zwracać uwagę no wszystko co wpływa na stan naszej cery. Są osoby, które mają cerę idealnej bez większego wysiłku. Jest jednak więcej osób, które mają z nią problemy. Niestety temat pielęgnacji i podstaw dbania o cerę jest dość ubogi. Filmów z haulami i testami nowych palet jest bardzo dużo w przeciwieństwie do pielęgnacji. Powoli się to zmienia, ale wciąż bardzo wolno.
Dlatego postaram się zrobić nową serię na blogu poświęconą pielęgnacji. Zarówno teoria jak i test kosmetyków do pielęgnacji.

Dzisiaj weźmiemy pod lupę kilka paseczek z supermarketów. Zachęcają one przede wszystkim swoją bardzo niską ceną. Ale czy każda jest godna uwagi?
Czy to w Rossmanie, Dino czy Lidlu jest sporo maseczek po około 1.99 a nawet 0.99 zł. Oczywiście jednorazowa maseczka nie uczyni wiele dobrego dla cery ale powinna ją przede wszystkim ładnie odświeżyć i w zależności od przeznaczenia np. nawilżyć. I to będę sprawdzać.

Zaopatrzyłam się w kilka rodzajów masek z kilku sklepów.

Na początek FOOD for Skin z Dino. Maseczki są po 0.99 zł za 6 ml. Kupiłam nawilżający kokos, przeciw starzeniowa dynia, odżywiający migdał.
Opis: "Lekka, kremowa konsystencja doskonale rozprowadza się na skórze, dając uczucie wyjątkowego odprężenia."
Maseczka ma delikatny zapach. Faktycznie dobrze rozprowadza na skórze. Ku mojemu zdziwieniu również bardzo dobrze się wchłania. Jest jej dość sporo tak więc mi starcza ona na dwa razy. Godna uwagi.

Winter Bubble, Marion.
Maseczka za bodajże 1.99 zł. Ładny opakowanie. Jest jej w sam raz. Jednak to był mój pierwszy raz z bombelkową maseczką i zbyt wolno ją rozprowadzałam. Trzeba dość szybko nakładać ją na twarz. Dobrze jest używać pędzelka. Praktycznie od razu zamienia się z żelu na pianę. Należało ją trzymać kilka minut a następnie ponownie rozmasować po twarzy i zmyć. Gdy ja ją rozmasowałam okazało się, że jeszcze raz zamieniła się w pianę więc potrzymałam ją dodatkowe 5 minut. A następnie zmyłam. Twarz po niej jest bardzo miękka i świeża. Inny efekt niż przy Food Skin ale również bardzo ciekawy.

Food for skin, Cien, Maska-Peeling.
Ładne opakowanie zachęciło mnie do tego zakupu. Maska peeling enzymatyczny (opakowanie na samej dole) jest ciekawą propozycją. Nazwałabym to bardziej maską żelową. Nie ma żadnych grudek aby nazwać to peelingiem. Na twarzy tworzy swojego rodzaju 'maskę'. Miałam wrażenie jakbym wylała na siebie kisiel albo miód. Do tego po zmyciu skóra jest dość sucha więc trzeba pokremować twarz.

Isana Peel Off.
Tutaj już zdradzę tajemnicę, jest to moja ulubiona maska. Przede wszystkim za funkcję peel off. W dodatku moja skóra kocha aloes. Minusem tej maski jest nakładanie. Można się mocno wybrudzić dlatego trzeba używać pędzla. Po zdjęciu maski skóra jest napięta. Nie można powiedzieć, że jest sucha ani nawilżona. Jak dla mnie jest to idealna maska przed makijażem. Nie daje ona dodatkowego filtru więc w zależności od humoru mogę dać krem jeśli daję matowy podkład lub też nie jeśli podkład będzie wyglądał dobrze.

Brakuje mi tutaj jeszcze jednej maski. Nie ma jej na zdjęciu ponieważ jest absolutnym bublem i nie kupowałam jej ponownie. Mowa o maseczkach z Cien w białym opakowaniu np. z gruszką dla cery tłustej. Maski ładnie pachną ale są koszmarne. Jedna starcza na 2/3 razy. Fajnie. Ale to tylko dlatego, że nauczona doświadczeniem z tą maską nakładałam jej już dużo mniej. W dodatku nawet cienka warstwa nie wchłania się w najmniejszym stopniu. Do tego trudno ją zmyć. Cera jest po niej nawilżona jednak nie podoba mi się do końca zarówno jej efekt jak i problemy związane ze zmywaniem. Może gdy robimy domowe spa jest to fajna wersja ale najczęściej nie mam 10 minut aby bawić się ze zmywaniem.

Jak oceniam te maski? Pozytywnie. Czy polecam? Polecam sprawdzić ponieważ cena jest zachęcająca i efekty mogą być na prawdę dobre. Jednak warto wytestować maskę do własnego rodzaju cery i do swoich oczekiwań. Musimy mieć też świadomość, że 2 zł nie zrobi dużej różnicy w stanie naszej cery ale może ją wspomóc.
Maski tego typu nie są moją ulubioną formą. Wolę maski w płachcie, peelingi albo glinki. O tym też będę pisać. Jednak mini maseczki są najłatwiej dostępne i śmiało można stosować je 2/3 razy w tygodniu. Co to peelingów lepiej jest się ograniczyć do jednego maks dwóch razy w tygodniu.
A wy macie swoje ulubione tanie maseczki? Polecacie coś konkretnego?
xoxo ♥

5 komentarzy:

  1. Ja jeszcze nie używałam takich masek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze mówiąc, uwielbiam te maski z lidla :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Używam maseczek z Isany, reszty jeszcze nie znam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Te maseczki mają jakieś właściwości lecznicze? Czy to raczej zwykła maseczka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zwykła maseczka nie ma właściwości leczniczych? Winter Bubble zawiera migdały i miód, Isana Aloes, jeśli chodzi o składniki. Nie powiedziałabym wgl, że maseczki mają właściwości lecznicze tylko poprawiają stan i kondycję naszej cery. Bardziej funkcja pielęgnacyjna.

      Usuń