wtorek, 14 kwietnia 2020

Odchudzanie do wakacji 2020.

Hej, hej robaczki :D!
Powracam z pełną energią do ćwiczeń i odchudzania. Na początku kwarantanny leniłam się. Mimo, że było to dwa tygodnie po feriach to musiałam trochę odpocząć. Następnie jakąś dietę trochę miałam i trochę ćwiczyłam. No ale przyszły święta i czas nadmiernego jedzenia. Postanowiłam wziąć się za siebie bardziej niż tylko sporadyczne ćwiczenia. Uznałam, że zrobię akcję odchudzanie do wakacji.


Od 13 kwietnia do 5 lipca będę prowadzić akcję pod tytułem odchudzania. Jest to dokładnie 83 dni. Zapewne spytacie dlaczego 5 lipca. Od 6 mam oficjalne wakacje. Oczywiście w tym momencie nasz kalendarz akademicki jest pod znakiem zapytania ale póki co przyjmuję taki okres. Moim celem jest około -6 kg.

Te wakacje mam zamiar* spędzić bardziej aktywnie pod względem wyjazdów. Zazwyczaj całe wakacje pracuję na gospodarstwie. Chciałabym w tym roku to zmienić. A lepsza figura zawsze się przyda.

Oto moje założenia:
1.Co tydzień mierzenie i ważenie. Jeśli i waga i wymiary stoją w miejscu, przechodzę na jednodniowy detoks. Wyjątkiem od tego jest okres.
2.Słodycze powyżej 200 kcal mogę jeść max 2 razy w tygodniu. Nie zalicza się do tego np. małe ciastko. A jeśli zjem za dużo słodyczy to muszę je spalić poprzez ćwiczenia.
3.Ćwiczenia. 6/7 w tygodniu ćwiczę cardio. Wraz z czasem ulegnie ono zmianie. Dodam do tego jeszcze 2x w tygodniu po 30 minut ćwiczeń na dowolne partie ciała.**
4.Wybieram dowolną kalorykę. Mogę zjeść max 100 kcal więcej. Większe wykroczenie będę musiała odpracować. Kalorie wybieramy sobie dowolnie. U mnie to będzie dieta nisko kaloryczna około 1200 kcal. Moje zapotrzebowanie organizmu to 1350 kcal.
5.Organizacja. Drukujemy sobie kalendarz na te 3 miesiące. Będzie zaznaczać kiedy ćwiczyliśmy i trzymaliśmy dietę. Na koniec również podzielę się z wami moją systematycznością.

A teraz od planu przejdźmy do czynu! Również was zachęcam do jakiś zmian na wiosnę ;) Po tym lenistwie będzie to świetna sprawa.
xoxo


*Planuję wakacje ale z racji epidemii wszystko może ulec zmianie. Jednak ja nie mam zamiaru się umartwiać i dramatyzować. Zakładam, że epidemia będzie do tego czasu do kiedy mam wyznaczone przez uczelnie nauczanie online. A po tym okresie mam jakieś plany. Oczywiście jeśli będą zakazany i jakieś zalecenia to zapewne plany się zmienią ;) Ale wolę myśleć pozytywnie.

**Taka ilość ćwiczeń może być okropnie duża ale prowadzę tryb siedzący. Zwłaszcza w czasie kwarantanny. Prócz tej godziny ćwiczeń to jestem praktycznie +/-23 h dziennie na tyłku. Czasem mniej poprzez pracę fizyczną ale praca fizyczna nie równa się ćwiczeniom.

9 komentarzy:

  1. Formę trzeba trzymać, nawet podczas izolacji! A o tym jakie to istotne, w moim nowym poście. Zapraszam:
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  2. o rany jak ja bym chciała być w takich konsekwentna!

    Ostatnio sama wróciłam do pisania, więc zapraszam do mnie VANILOVE ♥ <------ klik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś też nie byłam. Jeśli założenia się nie udały to trzeba spróbować łatwiejszych ;) Ja za dużo sobie narzucałam a potem nie dawałam temu rady.

      Usuń
  3. Ja przez pierwsze tygodnie kwarantanny też nieco przybrałam, ale już mi się udało pozbyć tego nadmiaru. Teraz waga schodzi tylko w dół. Nie wiem czy ważenie co tydzień to dobry pomysł. Jakie efekty chcesz mieć po 7 dniach? Najwyżej pozbędziesz się wody z organizmu, to ucieknie kilka kilogramów, ale myślę, że na prawdziwe efekty trzeba poczekać nieco dłużej. Ja ważę się raz w miesiącu, odchudzam się powoli, ale zdrowo i bez efektu jojo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ♥
      Również ważenie co miesiąc może nie pokazywać efektów. Wszystko zależy od podejścia osoby i dnia w którym się ważymy. Jeśli ktoś waży się co miesiąc i odpowiada mu to, to dobrze. Ja wolę ważyć się częściej aby mieć rękę na pulsie. Daję sobie margines błędu, zwłaszcza gdy mam okres. Napisałam też, że mój cel jest - 1 kg co dwa tygodnie czyli jedno ważenie jest sprawdzeniem efektów a drugie (za tydzień) kontroli.

      Usuń
  4. podoba mi się twoja rozpiska, zwykle jak ktoś pokazywał plan dietetyczny to od razu było -1000 kalorii, intensywne ćwiczenia codziennie, a tu jest to bardziej racjonalne i hm...spokojne? parę razu podchodziłam do tematu diety i ćwiczeń, ale zwykle trwało to góra 3 miesiące i dawałam sobie spokój. Teraz od kwietnia staram się ćwiczyć chociaż 20 min dziennie, zamiast kawy i herbaty piję albo wody owocowe domowe albo aloes herbalife na detoks organizmu, jem mniej słodkiego (ale też racjonalnie bo cukier też potrzebny jest), na razie waga pokazuje ledwo 2 kg mniej, ale przynajmniej nie mam problemów ze zmianą trybu życia i nie mam też ochoty rezygnować jak zwykle :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja w tym roku do lata nie zdążyłam, ale 2021 będzie mój. Już powoli zabieram się za dietę, odstawiłam pieczywo zwykłe, stawiam na chrupkie. Ze słodyczy wybieram te zdrowe, mój ulubiony baton zbożowy to miodziak, swoją drogą polecam. Mam nadzieję, że tym razem odchudzanie mi się uda!

    OdpowiedzUsuń