niedziela, 8 czerwca 2025

Recenzja trzech kremów SPF od Bielendy.

Cześć!
Z racji, że jestem tegoroczną panną młodą mam wiele spraw na głowie. Jest to między innymi ładny wygląd cery a także skóry na całym ciele. Mam u namyśli równomierną opaleniznę. Nie musi być duża, może jej nawet prawie nie być... ale nie ma nic gorszego niż odkryte ramiona, która ukazują 3-4 rodzaje koszulek, które odcisnęły nam ślady od słońca. To samo tyczy się cery. Pod makijaż musi być ona w dobrej kondycji, bez wyprysków i bez opryszczki. Tego ostatniego obawiam się najbardziej, bo niestety mam do tego skłonność. 
Dlatego też w tym roku moja dbałość o SPF jest na najwyższym poziomie. Mam delikatnie ułatwioną sprawę, ponieważ mam pacę biurową więc moja skóra nie widzi dużo słońca. Ale... Pamiętajmy, że nawet jednorazowe spotkanie ze słońcem np. na kajakach, może mocno naszą skórę spalić. Jak już wiecie z mojego haulu kosmetycznego ze stycznia, kupiłam kilka kremów z SPF. Dbanie o cerę to oczywiście nie tylko SPF. Stosuję też inne preparaty, ale to na kremach SPF się dzisiaj skupimy. Mając kilka propozycji, uznałam, że zrobię małe porównanie tych kemów. Szczególnie, że są one w przystępnych cenach. Jesteście ciekawi czy któryś jest lepszy od żelu z Holiki?


Pierwszym produktem, który testowałam był Bielenda Professional SupremeLAB Nawadniająco-Liftingujący Krem do Twarzy z Kwasem Hialuronowym SPF15 50 ml. Liczyłam, że będzie to fajny krem na dzień na zimę. Lekka ochrona idealna na zimowy brak słońca. Nie podważam jego właściwości ochronnych ale sama formuła nie jest moją ulubioną. Jest dość tłusty i chwilę mi zajmuje ładne wpracowanie go w twarz. Na początku jest lekko biały, po chwili to znika. Formuła jest delikatnie tłusta. Moja ocena: Jest ok ale więcej nie kupię.
Cena 25-30 zł.


Bielenda Protective Face Cream, krem ochronny wysoka ochrona AVA&AVB, SPF 50. Trochę bieli ale po kilku chwilach ten efekt jest mniejszy. Mógłby być bardziej plastyczny na twarzy. Nie ma żadnego szczególnego zapachu więc to spory plus. Dobry krem. Nie wyrzucę go ale na pewno nie jest jakiś niesamowity do którego będę wracać po x razy.
Cena 35-50 zł. 

Bielenda Supremelab krem satynowy 50 SPF. (na zdjęciu powyżej, tej po prawo) Satynowa konsystencja przypadła mi do gustu. Na lato mógłby być ciut lżejszy chociaż po chwili dość dobrze się wchłania i nie czuć go na skórze. Ma przyjemny, delikatny zapach. Nie bieli. Z tych trzech jest on moim faworytem i chętnie kupię go ponownie.
Cena 30-40 zł w zależności od strony/sklepu. 

Podsumowując, w tym roku nie odkryłam żadnego odkrycia. Pierwszy niebieski krem, nie polecam. W dodatku ma niską ochronę SPF. Drugi jest zadowalający a trzeci jest dobry. 
A wy polecacie jakiś SPF? Szczególnie szukam lekkiej konsystencji, najlepiej żelowej.
Do zobaczenia,
Angelika

wtorek, 3 czerwca 2025

Wschód słońca na Saharze

Cześć!
Jeśli miałabym ocenić czy warto lecieć do Tunezji, odpowiedź brzmiała by “zależy”. Głównie od tego co chcemy tam robić. Co szczególnie polecam? Zwiedzać Tunezję z fajną zorganizowaną wycieczką. Można oczywiście na własną rękę ale autobus z klimą to skarb. Dzisiaj opowiem więcej o naszym drugim już dniu na Sacharze.

Wstaliśmy o 1.30 w nocy aby zdążyć zjeść śniadanie (to cudowne, że i tak hotel zrobił dla nas tak rano posiłek) oraz na wyjazd w dalszą podróż. Tak jak wcześniej pisałam, jazdy autokarem było na prawdę dużo. Po 1-2 h trafiliśmy nad jezioro Chott el jerid. Jezioro to dużo powiedziane. Jest to dawny słony akwen, kóry wyschnął pozostawiając po sobie niesamowicie wielkie koryto wypełnione solą. Miejsca z solą, cudowne. Sól wyglądała pięknie, jak jakiś popcorn. Szkoda, że było jej tak mało... I do tego przeokromnie wiało. Nie mogłam zrobić sobie, żadnego zdjęcia ponieważ moje włosy ani myślały się uspokoić... Skończyło się ich upięciem. Czas szybko minął i jechaliśmy dalej.





Kolejnym punktem była górska Oaza. Oczywiście za dopłatą... Co mnie wkurzyło. Ponieważ cena wycieczki była spora a potem trzeba było jeszcze dopłacać za punkty, które są obowiązkowe... Niby można nie wziąć udziału no ale no... Szkoda. Bądź co bądź do oazy dojechaliśmy jeepami rajdu dakar (też płatne). Świetne wspomnienia. Zwłaszcza dla osób, które “siedziały” w bagażniku xd Poważnie, czułam się jak jakaś koza wieziona na handel.

Dojechaliśmy do oazy. Miejsce cudowne. Piasek, góry, skały a wśród nich drzewa i małe źródełko. Góry też był wyjątkowe. Wyglądały jakby rzeźbiło je morze! Widać było muszelki. Palmy... Na prawdę warte zobaczenia.

Niestety na koniec spotkała nas typowa, tunezyjska, nie miła sytuacja. Jak się pewnie domyślacie, żebranie i to dzieci. Branie nas na płacz. I tak oto wróciliśmy z trzeba pomalowanymi kamieniami do domu xd Nie chcę więcej znaleźć się w takim miejscu... Mieliśmy dylemat, czy coś kupić i nakręcać wyzysk dzieci czy dać im jednak coś, aby miała ta rodzina za co żyć.

niedziela, 25 maja 2025

Spring rolls!



Cześć!
Spring Rollsami „zaraziła” mnie moja koleżanka. To niezwykle ciekawa forma posiłku zwierającego dużo warzyw i mięsa. Do tego ma stosunkowo nie dużo kalorii. Fajnie sprawdzi się na redukcji, ale nie tylko 😉 Produktem bazowym jest papier ryżowy. Uważajcie aby go nie połamać. A co do środka? A co dusza zapragnie!

🥬 Warzywa (surowe lub lekko blanszowane):
-Marchewka w paski
-Ogórek (z nim uważajcie, zbyt wilgotne warzywo, będzie psuć papier ryżowy)
-Papryka (czerwona, żółta)
-Sałata rzymska, lodowa, masłowa
-Czerwona kapusta (cienko poszatkowana)
-Rzodkiewka
-Awokado (pokrojone w plasterki)
-Kiełki (np. fasoli mung, rzodkiewki)
-Szczypiorek lub dymka

🌿 Zioła:
-Świeża mięta
-Kolendra
-Tajska bazylia
-Natka pietruszki

🍤 Białko :
-Krewetki (ugotowane i przekrojone wzdłuż)
-Kurczak (gotowany, grillowany lub pieczony – pokrojony w paski)
-Tofu (podsmażone lub marynowane)
-Łosoś wędzony lub gotowany
-paluszki rybne (polecam spróbować!)

🍜 Wypełniacz / baza:
-Makaron ryżowy (cienki– ugotowany i ostudzony)

🥣 Sosy do podania:
-Sos orzechowy (z masła orzechowego, sosu sojowego, czosnku i limonki) (mój ulubiony!)
-Słodki sos chili
-Sos słodko kwaśny
-Sos sojowy z sezamem i imbirem

Polecam po wierzchu posypać sobie również z sezamem. Do wilgotnego papieru ryżowego, bardzo fajnie się przykleja 😉

Moja ulubiona wersja?
Sałata, papryka, smażona pierś z kurczaka, marchewka w plasterki i sos sojowo-orzechowy. Prosto i smacznie!
Jedliście już spring rollsy? Dajcie znać.
Angelika 

niedziela, 18 maja 2025

Reverse diet

Cześć!
W świecie zdrowego stylu życia i świadomego odżywiania coraz częściej mówi się o reverse diet, czyli tzw. diecie odwrotnej. To podejście zyskuje na popularności zwłaszcza wśród osób, które zakończyły redukcję i chcą w mądry sposób wrócić do wyższej kaloryczności, jednocześnie minimalizując ryzyko efektu jojo i wspierając swój metabolizm.

Ale czym właściwie jest reverse diet? Jak to działa i komu może się przydać?

Reverse diet (dieta odwrotna) to stopniowe zwiększanie kaloryczności diety po zakończonej redukcji, zamiast natychmiastowego powrotu do dawnego poziomu kalorii. Głównym celem tego procesu jest pomoc organizmowi w adaptacji do większej podaży energii, bez gwałtownego przybierania na wadze i przeciążania układu trawiennego.

niedziela, 11 maja 2025

Czy Londyn nas zaskoczył?

Cześć,

Jakieś dwa miesiące temu wspominałam o wyjeździe do Londynu. Pokazywałam Wam nawet mój vision board aby zobrazować sobie jakie zdjęcia chciałabym wykonać. Miesiąc temu, na przełomie marca i kwietnia byliśmy odwiedzić to przeogromne miasto. Zapraszam na pierwszy post z tego wyjazdu.

Byliśmy tam zaledwie trzy dni ale całe trzy dni mieliśmy wypełnione po brzmi atrakcjami i ciekawymi miejscami. I wiecie co? Londyn jest absolutnie wary odwiedzenia. Jest wiele różnych miast ale tutaj na prawdę każdy znajdzie coś dla siebie ;) Serdecznie zapraszam! 

niedziela, 4 maja 2025

Soki warzywno-owocowe!

Cześć!
Świeże soki to nie tylko pyszna przekąska, ale także kopalnia zdrowia! Coraz więcej osób odkrywa zalety soków wyciskanych wolnoobrotowo. Co sprawia, że są one takie wyjątkowe? Domowe soki zawierają więcej witamin, minerałów i przeciwutleniaczy. A jeśli używamy sokowirówkę wolnoobrotową to również więcej błonnika. Sokowirówki wolnoobrotowe delikatniej rozdrabniają składniki, co przekłada się na głębszy i bardziej intensywny smak soku. Co ciekawe ze względu na niższe tempo oksydacji, soki wyciskane wolnoobrotowo mogą być przechowywane dłużej, nie tracąc na jakości.


Przejdźmy do konkretów, co będzie potrzebować? Sokowirówkę oraz wybrane owoce i warzywa. Tylko tyle i aż tyle.
Tak na oko ja daję kilka kg jabłek (taka duża torba), 2-3 marchwi, pęczek jarmużu, pęczek natki, 1 pomarańcza, 1 cytryna, pietruszka, seler, por, czasami dodaję też np. grapefruita (tutaj testowałam zielonego, taka odmiana). Myślę, że najfajniejszy jest fakt, że można w tych sokach przemycić np. pietruszkę, selera czy nawet pora! Nie czuć smaku tych warzyw a dostajemy ich drogocenne witaminy.