Cześć,
Gorący okres przygotowań ślubnych trwał u mnie przez ponad rok. Nic nie zdradzałam ponieważ chciałam wam to wszystko opowiedzieć dopiero po fakcie. Dzisiaj trochę o moich rozterkach z fryzurą. Niby coś dość banalnego a spędzało mi to sen z powiek. Naprawdę.
Głównym problemem był fakt, że ja nie chodzę do fryzjerów.
Ani na czesania ani na farbowania. Na wszelkie uroczystości robię sobie włosy
na wałek – loki, a farbowanie albo sama albo mama Karola robi mi baleyage. Do
tego mam dużo złych wspomnień dotyczących i czesania i farbowania… Popalone
włosy, brak jakiejkolwiek odpowiedzialności ze strony fryzjera… Ja wiem, że
czasem włosy są zniszczone i po farbowaniu mogą ulec mocnemu pogorszeniu, ale
gdy mnie wita fryzjer słowami „jakie piękne zdrowe włosy” a na koniec mi
wmawia, że ja miałam jakieś resztki farby i dlatego wyszłam z popalonymi… No
nie. Miałam uraz.
Do tego dochodzi fakt, że mam włosy niskopory. Dla
niewtajemniczonych są one z natury dość zdrowe, grube, proste i niepodatne na
wszelką stylizację. W teorii ideał wielu osób ale jeśli chodzi o stylizacji to
mam z nimi bardzo ciężko. Skręt bardzo słabo się trzyma i bardzo się obawiałam
jak to będzie wyglądać na ślubie. Obawiałam się oczywiście również deszczu.
Marzył mi się pakiet ślubny na fryzurę i makijaż. Na makijaż
miałam to umówione od początku, natomiast na fryzurę nie. Chciałam aby
fryzjerka i makijażystka przyjechały do domu i żebyśmy powoli się szykowały.
Pierwsza fryzura próbna.
Znalazłam tą dziewczyną na Instagramie. Piękne fryzury i
miała pakiet ślubny. Niestety koszmarnie drogi. Chciałam na początku fale
Hollywood. Macie tutaj zdjęcie z fryzury próbnej. Przód był piękny a trwałość
wręcz zabójcza! Dlaczego się nie zdecydowałam? Po pierwsze nikt nie chciał brać
ze mną tego pakietu ślubnego bo wtedy były 4 osoby po 500 zł! To za drogo. Po
drugie, mogłam sama do niej dojechać i zrobić fryzurę… Jednak z miejsca
przygotowań do salonu miałam 1h jazdy. Czyli ciężka sprawa do ogarnięcia. 1h w
jedną stronę, 2-3 h czesanie, 1h jazdy i jeszcze makijaż… Nie chciałam nakładać
na siebie tyle jazdy i tyle możliwości niepowodzenia. Dodatkowo w samej tej
fryzurze nie do końca dobrze się czułam. Nie podobał się tył z dwóch powodów.
Po pierwsze był okropnie sztuczny i sztywny. Wolałam aby fale trochę ze mną
współgrały i były ruchome. Nie byłam świadoma jak ta fryzura po prostu działa w
praktyce. Po drugie włosy rozchodziły się na boki, wolałam aby szły na prosto w
dół. Nie zmienia to faktu, że fryzura była w 100% profesjonalna i świetnie
wykonana. Tylko moje indywidualne i logistyczne aspekty przesądziły, że
zrezygnowałam.
Druga fryzura próbna.
Upięcie o 23. |
Do drugiej dziewczyny poszłam przez moją przyjaciółkę Lenę.
Była ona u niej na czesanie na chrzest i zrobiła jej ładnego koka. Uznałam, że
spróbuję bo pracuje ona w salonie w mieście gdzie była nasza sala weselna. Tym
razem zdecydowałam się na coś lżejszego. Bardziej lekkie fale i trochę podpięte
boki. I wiecie co? Po zrobieniu od razu czułam, że lepiej się czuję w tej
fryzurze. Tak bardziej „po mojemu”. Każdego kogo pytałam o opinię, również
popierałam fryzurę nr 2. I tutaj kwestie logistyczne były dużo łatwiejsze do
zorganizowania więc też na plus.
A teraz przejdźmy do finalnego efektu.
Do zobaczenia,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz